Zimno, mokro.
Wczoraj z okropnym bólem gardła pojecham z Bartkiem na budowę...trzeba było pościągać wianki świąteczne, bo aura jakieś jesienna.
Hmm, widok posesji raczej nie zachwycił nas:
droga jeszcze gorzej wyglądała i akurat nasz znajomy, który ma koparkę miał chwile i przyjechał nam tą drogę wyrównać.
jak tylko wjechał na drogę to zaczęło tak padać - deszcz ze śniegiem, a my biegaliśmy z grabiami. Zmokłam, zmarzłam, moje kalosze ważyły chyba z 20 kg.,, cały gruz znikł w tej glinie i zrobiło się jeszcze gorzej niż było.
Odwiedziliśmy dom naszego sąsiada (dom po prawo);
u niego działa właśnie hydraulik i elektryk. Elektryk bardzo fajny, chyba u nas też instalacje bedzie robił. Zaciągnęłam go do naszej skrzynki,zeby zobaczyć co tam mamy w środku:)) a tu...wisi złamany kluczyk do skrzynki z licznikiem, normalnie złamał im się klucz i wisi same kóleczko z dziurką bez trzonka...jutro tam dzwonię!!
A poza tym oprócz tego, że dzisiaj jestem jeszcze bardziej przeziębiona muszę zdecydować się na ogrodzenie między ogrodem kwiatowym a warzywniakiem tam gdzie stanie moja pergola i raczej będzie to żywopłot:) ale nie wiem jaki, bardzo podoba mi się laurowiśnia, ale waruknki dla niej chyba u nas kiepskie. Co rośnie szybko i gęsto??
Pozdrawiam:))